rossonero rossonero
1857
BLOG

PO ELIMINACJACH Z KRETESEM PRZERŻNIĘTYCH, kilka refleksji

rossonero rossonero Rozmaitości Obserwuj notkę 47

 

 

Nie wiem ilu kibiców wierzyło, że nasza reprezentacja piłkarska tudzież kadra PZPN zdoła zaprezentować się korzystanie w meczu na Wembley. Bo przecież racjonalnych przesłanek ku temu nie było, a też nie ma co się oszukiwać, korzystne zaprezentowanie w Londynie to wywiezienie co najmniej remisu. Przykro było słuchać pomeczowych bredni Waldka Kinga oraz jego piłkarzy, że zabrakło szczęścia, kilku detali, że drużyna ma przyszłość oraz zmierza w dobrym kierunku, co pokazują podobno ostatnie mecze. Cóż, widocznie panowie ci obserwowali i występowali w innych spotkaniach niż oglądali kibice. Tymczasem do Rio i innych miast Mundialu 2014 udadzą się polscy dziennikarze i może paru, o nieco bardziej zasobnych portfelach miłośników futbolu z kraju nad Wisłą. W związku z przerżniętymi z kretesem eliminacjami nie sposób uciec od paru refleksji.

Wizja drużyny. Takowej Fornalik (właśnie słyszę że zwolniony) nie miał od samego początku, nie dziwota więc, że i drużyny nie udało mu się zbudować, bo trudno cokolwiek zbudować, jeśli nie wie się czego chce. Ostatnie powołania potwierdziły jedynie mętlik, który trwał w głowie trenera-selekcjonera od pierwszego dnia pracy po mecz na nowym Wembley. Odkurzeni piłkarze drużyny nie zbawili bo zbawić jej nie mogli, o istnieniu Szukały Fornalik dowiedział przy okazji potyczek Legii ze Steauą, a miast obserwować kandydatów do gry w reprezentacyjnej „11” – udał się show pt. Politycy kontra Gwiazdy TVN (gwiazdy? To są jaja, to tak na marginesie). To tylko trzy casusy z jesieni. Mało?

Lewa obrona. Nie mamy dziś lewego obrońcy z prawdziwego zdarzenia. Nieodżałowany Zdzisław Ambroziak powiedziałby dziś, że skoro go nie mamy, to musimy go sobie wymyślić. Co można było zrobić? Może sporządzić listę powiedzmy dwudziestu piłkarzy lewonożnych, ocenić, prześwietlić i wybrać dwóch – trzech, którzy rokowaliby przyszłość. Na pewno w lidze tacy są. Kiedyś przeciętnie skutecznym napastnikiem (prawienapastnikiem) był Piszczek, ale mądry trener zrobił z niego niezłego obrońcę.

George Best w swej książce „Strzał w przerwie” wspominał, że jako dzieciak, strofowany przez opiekunów, że lewą nogą operuje niedostatecznie, po prostu ćwiczył, aż osiągnął taką samą sprawność obu kończyn dolnych. Miał ponoć wtedy tylko dziesięć lat, i nawet jeśli Bestie skłamał i taką sprawność zyskał jako 15-latek, nie ma to znaczenia. Dziś trenerzy, pewnie nie tylko w Polsce, w ogóle nie dbają o „obunożność” piłkarzy. Dlaczego? Czy nie aby na rzecz treningów taktycznych, z których chyba wiele nie wynika skoro każdy, albo prawie każdy polski wyjeżdżający za granicę przyznaje po pewnym czasie: „okrzepłem tam taktycznie”

Pieniądze. Kilka albo kilkanaście miesięcy temu media doniosły, że na okoliczność przedłużenia kontraktu z BVB, kapitan Błaszczykowski kupił sobie Ferrari i teraz może ścigać się z kolegą klubowym Lewandowskim, który siada za kółkiem Lamborghini. Nie, nie chodzi o to, że wypominam piłkarzom superfury. Chodzi o co innego. Ci zawodnicy, którym dużo jeszcze brakuje (i cztery strzelone gole Realowi tego nie zmienią) do poziomu CR7, Messiego, Rooneya, Balotellego i wielu innych, mogą natomiast żyć na poziomie wymienionych wyżej supergwiazd. Stać ich na różne luksusy i kaprysy. To już ta sama finansowa półka. Gdzież zatem oni mają znajdować motywację, no gdzie? Przyjadą na kadrę, czasem pomarkują zaangażowanie, powiedzą jak Maciek Żurawski: trudno, nie udało się i wrócą do klubu kosić kolejne eurówki.

Gwiazda. Dwie dekady temu był taki reprezentant Bułgarii, napastnik, akurat głównie lewonożny, Christo Stoiczkow. To za jego czasów piłkarze znad Morza Czarnego święcili największe sukcesy. Owszem miał do pomocy paru niezłych graczy, Kostadinow, Leczkow, Bałakow, Iwanow, Michajłow. Ale był to piłkarz o mentalności zwycięzcy, który w zasadzie sam potrafił pociągnąć do przodu reprezentację. Czy jest u nas taki piłkarz? Lewandowski? Wolne żarty, Błaszczykowski? Jak mu zapewnią bilety to kto wie… Trzeba szukać walczaka, który zbiegnie na skrzydło albo cofnie się by sam rozegrał, a jeśli nawet będzie nieskuteczny pod bramką to niewielka różnica.

 ***

Kto po Fornaliku? Ja bym chciał, żeby był to ktoś, kto pracował kiedyś przy kadrze i będzie znał jej specyfikę, będzie głodny sukcesu, choć niekoniecznie żeby miał coś do udowodnienia. Żeby praca z kadrą Polski była istotnym wyzwaniem, a nie przystankiem w karierze, i żeby nie bał się podejmować trudnych decyzji. Dobrze by było, gdyby był obcokrajowcem, mimo wszystko.  

rossonero
O mnie rossonero

...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości